Grekokatolicy i wierni obrządku łacińskiego w Guzicach po raz pierwszy wspólnie uczcili święta Bożego Narodzenia.
Choć lokalne i kameralne – było to prawdziwie ekumeniczne spotkanie: w świetlicy wiejskiej w Guzicach ponad sto osób spotkało się, by pod ikoną i przy szopce zaśpiewać kolędy. W dwóch językach.
– Wiele osób z otwartym sercem, zapałem i entuzjazmem przygotowywało to spotkanie, począwszy od księży, a skończywszy na osobach, które przygotowały salę i poczęstunek – powiedziała pomysłodawczyni przedsięwzięcia, Beata Betka.
Na pytanie, skąd wziął się sam pomysł imprezy radna powiatu polkowickiego odparła krótko:
– My, rzymokatolicy i grekokatolicy jesteśmy sąsiadami, przyjaźnimy się, kolegujemy, pracujemy razem.
Odpowiedź na drugie pytanie: czy to nie dziwne, że nigdy wspólnie nie uczciliśmy tak ważnych dla katolików świąt – mogła być tylko jedna. Co ważne, inicjatywę spotkania poparli duchowni obu wyznań: proboszcz parafii p.w. Matki Bożej Królowej Polski w Polkowicach, ks. Marek Pluskota oraz proboszcz parafii p.w. Przeniesienia relikwii św. Mikołaja Cudotwórcy w Guzicach, ks. Andriy Bunzylo. Poprowadzili spotkanie, przeplatając kolędy opowieściami o tradycjach rzymsko- i grekokatolickich. Odczytali też fragment Ewangelii Św. Łukasza w języku polskim i ukraińskim.
Zanim jednak rozpoczęto śpiewy, sołtysi Jan Juszczak (z Guzic) i Małgorzata Strokosz (z Kaźmierzowa, na zdjęciu po prawej) złożyli przybyłym świąteczne życzenia. Pierwszy – po polsku, drugi – w języku łemkowskim, co ponad sto zebranych w świetlicy osób skomentowało oklaskami.
– Na wieczór kolęd Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego zmierzaliśmy, jak trzej królowie do Betlejem – aby z wiarą i w pokorze dojrzeć w dziecku złożonym w żłobie Boga – przyznał ks. Marek Pluskota. – Warto było być i dużo się nauczyć, wiary spokojnej, cichej, rozważnej i głębokiej.
Co nas różni?
Katolicy wschodniego obrządku obchodzą Boże Narodzenie także 25 grudnia – tyle, że w kalendarzu juliańskim przypada ono 13 dni później, niż w Kościele łacińskim, zachodnim. W wigilię, obchodzoną 6 stycznia (Swatweczora), grekokatolicy dzielą się nie opłatkiem, a prosforą – kwaśnym chlebem drożdżowym. Wigilijne menu jest podobne, postne: barszcz z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, kompot z suszu, ryby w różnych postaciach (choć nie karp). No, i przede wszystkim – kutia z pszenicy, maku, miodu i bakalii. W tradycji łemkowskiej przygotowuje się kysełycia – biały barszcz z grzybami.
Według dawnych zwyczajów pod obrusem powinno znajdować się siano, a w kącie – Diduch lub snop zboża, który teraz zastępuje choinka. W cerkwi na czas Bożego Narodzenia nie ma szopki, ani żłóbka, ale na środku świątyni znajduje się stoliczek (tetrapod) z ikoną.
– Wierni podchodzą do ikony i oddają jej cześć poprzez ucałowanie – wyjaśniał ks. Andriy Bunzylo.
W poznawaniu zwyczajów drugiego obrządku pomocna okazała się multimedialna prezentacja, przygotowana przez radnego Adama Trybkę. Zebrani mogli obejrzeć ikonografikę obu wyznań i kolędować na znajomą nutę pastorałki „w tym drugim” języku. Znajomo brzmiały też świąteczne pozdrowienia: „Chrystos rożdajetsia! Sławimo Joho! Chrystus się rodzi! Chwalmy Go!”.
– Jestem mile zaskoczony i dumny, że to właśnie w Guzicach udało się zorganizować spotkanie – powiedział Jan Juszczak.
– Byliśmy bardzo wzruszeni tą chwilą – przyznał Adam Trybka. – Święta trwają nadal w naszych sercach.